Nareszcie! :)
Jest z czego się cieszyć! Skaczę pod niebo z radości...
i po raz setny wpisuję sobie...
Po latach kilku, bycia szarą eminencją, wymienianą na końcu lub wcale przy przeróżnych projektach [która niezależnie od tego (jednak) z uśmiechem godnym (w swym ekspresyjnym nieskrępowaniu) wariatki, targała siaty szmatek na rozliczne plany] zdecydowałam się wyselekcjonować i zebrać w średniej wielkości stosik [żeby nie napisać "kupkę"] pracę swą.
Portfolio w sieci.
Raz klik, dwa kliki i już. Wiadomo [prawie] co i jak.
Dumna jestem jakimś rodzicielskim uczuciem bo rzeźbiłam wszystko sama.
Ps. No i w ogóle źle się dzieje, że tak mało tu piszę i obiecuję poprawę. Sobie obiecuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz